sobota, 30 listopada 2013

WALCZ Z CAŁYCH SIŁ, OTAKING! - "Otaku no Video" (1991)

Termin "Otaku" znany jest chyba już każdemu. Nawet takim osobom, które głębszych powiązań z popkulturą japońską nie mają. W ogólnie przyjętym rozumieniu terminem tym określa się praktycznie każdego fana mangi i anime. Czy jednak słusznie? Moim skromnym zdaniem, nie.
Dlaczego spytacie? A no ponieważ termin ten, w oryginalnym swym znaczeniu, ma zabarwienie negatywne. Oznacza nie tyle "Fana" mangi i anime, co totalnego ich "fanatyka" który świata Bożego poza nimi nie widzi.
Bardzo ładnie prezentuje to omawiana dziś seria - genialny wprost miks satyry oraz swoistego paradokumentu - oto przed państwem jedna z najlepszych animacji studia GAINAX - "Otaku no Video".

Kubo to niczym nie wyróżniający się młodzieniec. Podobnie jak inni jego rówieśnicy prowadzi normalne życie. Trenuje tennisa, studiuje, chodzi z piękną dziewczyną. Tak, typowy nastolatek.
Jego życie zmienia się jednak diametralnie, gdy pewnego dnia napotyka w windzie na swojego dawnego przyjaciela - Tanakę - i jego znajomych. Wszyscy mają totalnego fisia na punkcie mangi, anime, militariów oraz różnorakich innych fandomowych tematów i postanawiają fisiem tym zarazić nieszczęsnego Kubo. Zapraszają zatem naszego bohatera do swojej "tajnej bazy" w której to w swoisty sposób szkolą go na prawdziwego Otaku. Z biegiem czasu Kubo zatraca się coraz bardziej w fandomowym świecie, tracąc jednocześnie kontakt z normalną rzeczywistością... W wyniku tego jego kondycja pogarsza się, jego dziewczyna zrywa z nim, a on sam, rozeźlony na wszystko wokoło postanawia dołożyć wszelkich starań, by spopularyzować mangę i anime na całym świecie, aby nikt już nie miał go za dziwaka. Postanawia uczynić tyle ile tylko się da, by wspiąć się na sam szczyt i stać się nie tylko zwykłym otaku, ale kimś więcej - Otaku nad otaku - wspaniałym OTAKINGiem!

"Otaku no Video" jest serią dość nietuzinkową. Nie tylko bowiem stanowi swoistą satyrę na temat Otaku, ale również serwuje widzowi dość ciekawą i pouczającą dawkę wywiadów z prawdziwymi ludźmi (Aczkolwiek mam wrażenie, że wywiady te były wyreżyserowane), którzy byli (i są do tej pory) otaku. Poprzez zadawanie im serii różnorakich pytań ("Czy miał pan prawdziwych przyjaciół?", "Jak wyglądały pana stosunki seksualne?", "Czy jest pan szczęśliwy?") w zgrabny i wyrazisty sposób podkreśla, że całe to bycie Otaku wcale nie jest takie fajne, jak co poniektórym mogłoby się wydawać. Na przykładzie wywiadów tych widz bardzo szybko zauważy, że termin ten istotnie oznacza coś bardziej negatywnego, niż jak w popularnej opinii się przyjęło, pozytywnego.
Niezmiernie podobał mi się w anime tym również fakt, że by podkreślić "otakowość" produkcji, twórcy sięgnęli po liczne odniesienia i parodie wielu innych popularnych serii. Znajdziemy tutaj zatem liczne nawiązania do takich tytułów jak "Gunbuster", "Macross", "Zambot-3", "Lupin III", "Gundam", "Urusei Yatsura", czy też nawet "Godmars".
Ba, pojawiają się nawet nawiązania do animacji otwierających konwenty "Daicon III" i "Daicon IV", które były pierwszymi animacjami wykonanymi przez studio GAINAX.
Historia prowadzona jest w sposób zgrabny i jest bardzo spójna. Dzięki temu widz ani na chwilę nie czuje się nader zagubiony i może dokładnie przyjrzeć się całej historii oraz wywiadom.
Co więcej - anime daje nam realną szansę zajrzeć "za kulisy" i zobaczyć, jak wygląda cały biznes powiązany z mangą i anime.

Bohaterowie, jak nietrudno się domyślić, również są parodiami. Zarówno animowani, jak i Ci grani przez prawdziwych aktorów stanowią satyrę na temat stereotypowych otaku. W dość dosadny chwilami sposób wytykają oni negatywne cechy tych fanatyków.
Najciekawsza w całym anime jest stanowczo postać Kubo, na przykładzie którego zaobserwować możemy, jak zwyczajny nastolatek, pod wpływem otoczenia w jakim się znalazł, bardzo szybko może zatracić się w niezwykle uzależniającym hobby. Do tego stopnia, iż zaczyna on wiązać z nim nawet swoją przyszłość i karierę zawodową.

Pod względem oprawy audiowizualnej anime również nieźle daje radę. Projekty postaci są ładne i przyjemne dla oka, tła szczegółowe (do tego stopnia, że widz z łatwością wychwyci w nich najdrobniejsze nawet nawiązania do innych produkcji) a animacja raczej nie trzeszczy i trzyma naprawdę dobry poziom. Same części paradokumentalne również są nieźle przemyślane - podobnie jak w prawdziwym dokumencie mamy rozpikselizowane twarze osób, z którymi prowadzony jest wywiad oraz ich głos jest odpowiednio zmieniony, by zachować ich anonimowość.
 Muzyka również jest przyjemna, choć nie są to może jakieś niezwykle zapadające w ucho kawałki... no, może z wyjątkiem openingu "Tatakae!! Otaking!", który zaśpiewany jest z taką pasją, że błyskawicznie powinien się spodobać widzom.
Głosy postaci brzmią świetnie i są bardzo dobrze dobrane. Aktorzy spisali się na medal i rewelacyjnie oddali charakter każdego z bohaterów, dzięki czemu każdy z nich brzmi przekonująco i nie mam im nic do zarzucenia.

"Otaku no Video" jest produkcją rzekłbym OBOWIĄZKOWĄ, nie tylko dla zwykłych fanów anime, ale dla otaku (i tych, którzy z dumą się tak tytułują) w szczególności. W bardzo wyrazisty bowiem sposób wytyka negatywne cechy fanatyków, a co więcej poprzez zgrabnie wyreżyserowane wstawki paradokumentalne uświadamia, że bycie "Otaku" wcale nie jest czymś tak wspaniałym, jak co poniektórym się wydaje. Polecam gorąco, jest to bowiem zdecydowanie jedno z tych anime, które powinno się obejrzeć. Pokochać, niekoniecznie, jednak na pewno obejrzeć.

Typ Anime - OVA
Rok produkcji - 1991
Pełny Tytuł: „Otaku no Video”
 Reżyseria: Takeshi Mori
Scenariusz: Toshio Okada
Muzyka:
 Kouhei Tanaka
Gatunek: Satyra, Komedia, Paradokument
Liczba Odcinków: 2
Studio: GAINAX
Ocena Recenzenta: 9/10

-Anime można było obejrzeć na tegorocznej Bace. Widzom niezwykle się ono podobało. Zwłaszcza doszukiwanie się nawiązań oraz satyr typowych stereotypów sprawiło nam najwięcej frajdy. Pamiętam że ludzie wypytywali mnie np. Do jakiego anime dana scena nawiązuje, czy też czy budowanie tzw. "Garage Kits" (modele postaci z anime) faktycznie było (i jest!) aż tak popularne.

-Dość zabawny swoją drogą jest fakt, że ekipa z GAINAXu tworząca to anime wyśmiała niejako samych siebie, bowiem w ich szeregach zdecydowanie wielu było (i jest!) otaku


Screeny:










piątek, 29 listopada 2013

Jak jednym filmem spieprzyć całą serię - "Martian Successor Nadesico: The Prince of Darkness" (1998)

Kontynuacje to wspaniała rzecz, prawda? Zwłaszcza, jeśli są to kontynuacje naszych ukochanych tytułów. Dają nam one szanse ponownie spotkać się z ukochanymi bohaterami i poznać ich dalsze przygody.
No, ale, nie może być aż tak różowo... gdzie jest haczyk? A no, w przypadku tworzenia kontynuacji trzeba bowiem niezmiernie uważać, bo bardzo łatwo można zrobić coś nie tak i spieprzyć świetną serię.
Taki los spotkał niestety mój ukochany tytuł - "Martian Successor Nadesico" - świetną komedię, która w genialny wprost sposób wyśmiewała wszelkie stereotypy oraz nabijała się z typowych otaku. Zasiadając do seansu z "The Prince of Darkness" oczekiwałem, iż dane mi będzie po raz kolejny ujrzeć, jak zdrowo szurnięta załoga potężnego okrętu robi z siebie idiotów, równocześnie ratując ziemię przed najazdem obcych... no i niestety, bardzo mocno się rozczarowałem... ale po kolei.

Od zakończenia fabuły serii telewizyjnej minęły 3 lata. Ziemianie i Jowiszanie zawiązali pokój i współpracują ze sobą, celem zbudowania nowej, lepszej przyszłości. Okres pokoju umożliwił również w końcu dokładniejsze i skuteczniejsze prowadzenie badań nad skokami bosonowymi, dzięki czemu technologia ta znacznie się rozwinęła.
Co w okresie pokoju stało się z naszymi bohaterami spytacie? A nic poważneee- WRÓĆ! Stało się bardzo wiele, w dodatku niekoniecznie dobrego. Yurika i Akito niedługo po swoim ślubie zginęli w katastrofie lotniczej. Podobny los spotkał także Inez. Reszta załogi zaś uległa rozbiciu i każdy wrócił do swojego "normalnego życia".
No, z wyjątkiem Ruri, bo ta została panią kapitan nowego okrętu - "Nadesico B".
Nasza urocza i cyniczna pani kapitan dostaje właśnie nowe zadanie - ma udać się na stację kosmiczną "Amaterasu", celem przeprowadzenia tam dochodzenia. Jak się bowiem okazuje, wojsko podejrzewa iż ktoś planuje zakłócić dotychczasowy spokój i w ukryciu knuje niecny spisek. Jak się dość szybko okaże, spisek ten jest częścią planu o wiele straszliwszego, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.

Od czego by tu zacząć... na pewno po przeczytaniu tego krótkiego streszczenia początku fabuły zauważyliście, iż klimat tego filmu jest dużo bardziej ponury i poważny, niż ten z serii telewizyjnej. Już sam fakt, że Akito i Yurika giną w katastrofie lotniczej sugeruje nam, iż nie będziemy mieli do czynienia z przyjemną i sympatyczną komedią. Moim zdaniem twórcy bardzo głupio zrobili.
 Seria telewizyjna była udanym mixem dramy i komedii, który oglądało się z przyjemnością. Wystarczyło zatem nieco tę formułę usprawnić i wszystko byłoby dobrze. Twórcy stwierdzili jednak, iż "LOL ROBIMY SUPER MROCZNĄ I POWAŻNĄ SERIĘ" i naładowali cały film "mhroczną" atmosferą. Zapomnijcie zatem o znanych z serii TV gagach. Żarty owszem, czasem się tu przewiną, do pięt jednak nie dorastają tym znanym z serialu telewizyjnego i są najzwyczajniej w świecie "suche"
Nie wspomnę już o tym, że między serią TV a filmem jest ogromna dziura fabularna. Nie wyjaśnia się nam co stało się w ciągu tych 3 lat dzielących tę produkcję, stąd widz jest zagubiony już od samego początku. By dowiedzieć się o co właściwie chodzi, trzeba zagrać w grę wideo na Segę Saturn "The Blank of 3 Years". Sprytny chwyt marketingowy, sprytny.
Na domiar złego, zakończenie jest ponownie otwarte i niezwykle antyklimatyczne...
Oczekiwać zatem możecie mnóstwa mrocznych, dziwacznych i przykrych motywów, śmierci, durnych zachowań bohaterów...

O, właśnie, skoro już mowa o bohaterach. Pamiętacie przesympatyczną gromadkę z serii TV? Tak? To miło... bo w filmie totalnie ich wszystkich zniszczono! Ruri zatraciła swój cynizm, Izumi nie jest już sypiącą czarnym humorem bohaterką, a raczej zombie-emo, która chwilami chichra się monotonnie pod nosem, Akito zaś... pomińmy ten temat...
Jedyne postacie, którym nie oberwało się zbytnio od nowej, jakże "genialnej" wizji twórców to bodaj Hikaru i Ryoko. Ich charaktery nie uległy znacznej zmianie i nadal są to te same bohaterki, które fani pokochali w serii TV.
Pojawiają się oczywiście i nowi bohaterowie, jednak niczym nazbyt szczególnym się nie wyróżniają. Harry - nowy pomocnik Ruri na mostku - to typowy ułożony chłoptaś, jakich pełno w innych anime. Grzeczny, nie lubi się zbytnio wychylać i jest totalnie niekumaty w sprawach męsko damskich. Ma również słabość do Ruri.
Drugi nowy cudak to Saburouta - w gorącej wodzie kąpany pilot Aestivalisa i szarmancki jegomość, który uwielbia flirtować z panienkami. Szczerze powiedziawszy jest to chyba najbarwniejsza postać w całym tym filmie.
Antagoniści spytacie? O ile w serii TV byli ciekawi i nietuzinkowi, dzięki czemu widz faktycznie zadawał sobie pytanie, która z frakcji faktycznie jest "Tą dobrą", tak Ci w filmie kinowym to już typowi "Jesteśmy tak źli i to tylko dla zasady" że człowiek załamuje ręce po prostu. W ich postępowaniu nie ma praktycznie żadnego logicznego uzasadnienia, poza tym, że są źli. No, może ktoś zaraz powie, że "No ale to dlatego, że mają ku temu powód". Nawet jeśli, to był on chyba tak głupi i nudny, że umknął mojej uwadze.

Do oprawy audiowizualnej obiektywnie rzecz biorąc nie powinienem się czepiać. Projekty postaci są nadal schludne i przyjemne dla oka, animacja płynna i zjawiskowa (zwłaszcza bitwy kosmiczne robią wielkie wrażenie), designy mechów nadal są wspaniałe a tła pełne detali. Subiektywnie jednak mam lekki "butthurt" o to, iż wygląd postaci zmienił się tak drastycznie. I tak, ja rozumiem że można to usprawiedliwić tym, iż bohaterowie się przez te 3 lata postarzeli, no ale kurde... Ruri zatraciła praktycznie cały swój urok (nowe uczesanie Ci nie służy kochana, oj nie...), podobnie zresztą Ryoko i Izumi... Akito zaś... a tak, miałem o nim nie wspominać...
Muzyka jest nadal przyjemna i bardzo dobrze oddaje to, co dzieje się na ekrane. Z racji tego jednak, iż film jest dużo poważniejszy niż seria TV, nie oczekujcie tu głupawkowych piosenek. Dominują ponure, bądź epickie motywy wpasowujące się dużo lepiej w poważny klimat filmu.
Bardzo podobał mi się również ending. "Dearest" to świetna piosenka.
Głosy postaci w sumie brzmią dobrze i raczej nie mam o co się doń przyczepić. Aktorzy spisali się dobrze, i oddali należycie emocje swych bohaterów. Nawet pomimo faktu, że tak bardzo różnią się oni względem tych z serii TV.

Co ogółem mogę o "The Prince of Darkness" powiedzieć? Obiektywnie: Film jest słaby. Subiektywnie: Film zeszmacił całkowicie serię TV. I tak, ja rozumiem że twórcy chcieli stworzyć oryginalne i poważne dzieło, ale cholera - tak się nie robi, jak podstawką była świetna komedia. Ba, nawet jeśli już, to nie w taki sposób, że wrzuca się widza, bez żadnego wytłumaczenia, w sam środek "mhrocznej" opowieści, która z oryginałem ma chyba tylko wspólnych bohaterów i tytułowy okręt. Pod względem oprawy audiowizualnej nie mam do czego się raczej przyczepić (choć nie ukrywam, że nowy wygląd bohaterów do mnie nie przemawia). Wszystko inne jednak drażni mnie niezmiernie. Postacie praktycznie zniszczono, fabuła jest zawiła, jednak nie tyle dlatego że świetnie napisana, co dziurawa i pozbawiona większego sensu, jeśli nie miało się styczności z grą na Saturna. Nie dziwi mnie wcale a wcale fakt, że film sprzedał się fatalnie. Jest bowiem, zwyczajnie mówiąc, po prostu zły. Odradzam, stanowczo. Fani serii TV rozczarują się ogromnie, a Ci, którzy nie widzieli oryginału tylko się doń zniechęcą.
Chociaaaż... film może się spodobać "Rurifagom", bo na dobrą sprawę jej jest on najbardziej poświęcony.

Typ Anime - Film Kinowy
Rok produkcji - 1998
Pełny Tytuł: „Martian Successor Nadesico - the motion picture - The Prince of Darkness”
 Reżyseria: Tatsuo Satou
Scenariusz: Tatsuo Satou
Muzyka:
 Takayuki Hattori
Gatunek: Real Robot, Dramat, Science Fiction
Liczba Odcinków: 1
Studio: Production I.G., Xebec
Ocena Recenzenta: 3/10

-Film miał być pierwszą częścią nowej trylogii. Sprzedał się jednak tak fatalnie, że nic nowego z Nadesico związanego już potem nie powstało. Tak to jest, jak się przedobrzy...

-W grze "Super Robot Taisen W" na Nintendo DS dostajemy o wiele szczęśliwszą wersję "Prince of Darkness". Film dostaje tam nawet sensowne zakończenie. Co więcej - jest to jedyna gra, w której możemy zobaczyć, jak Gai i jego Aestivalis wyglądaliby, gdyby dotrwali do wydarzeń ukazanych w filmie.

-By zrozumieć o co chodzi w filmie, niezbędne jest zapoznanie się z grą na Segę Saturn "Nadesico - The Blank of Three Years", która dopowiada wydarzenia, które zaszły w ciągu 3 lat dzielących akcję serii TV i filmu. Powstała również gra dziejąca się po wydarzeniach z filmu, zatytułowana "Nadesico - The Mission". Nadal nie domyka ona jednak historii.

-Film jest tak fatalny, że fani jednogłośnie uważają, iż prawdziwe Nadesico skończyło się na "Gekiganger OVA", gdy Yurika i Akito rozdają zaproszenia na swój ślub.







sobota, 23 listopada 2013

Recenzja Artbook'a - "Lord of Lords Ryu Knight" - "Memorial Book"

Jak już zapewne wiecie, jestem ogromnym fanem serii z gatunku "Mecha Fantasy". Do moich ukochanych tytułów z tego gatunku należą "Vision of Escaflowne" oraz "Lord of Lords Ryu Knight". Z racji tego, że tak bardzo lubuję się w tym gatunku, postanowiłem na ostatniej Bace zorganizować o nim panel. Chciałem go również jednak w jakiś sposób uatrakcyjnić, toteż postanowiłem zamówić sobie z "Hobby Link Japan" artbook z serii "Lord of Lords Ryu Knight", by w trakcie mojego wykładu ludzie mogli go sobie obejrzeć. By mieć pewność, że książka dotrze na czas, zamówiłem ją 3 tygodnie przed konwentem... Niestety, przez pewne komplikacje (Sasuga, poczto polska! Nie ma to jak zostawić paczkę na głównym oddziale poczty i nie uprzedzić o tym odbiorcy. BRAWO!) nie dotarła ona do mnie na czas i nie mogłem jej niestety na panelu swoim pokazać. Bywa...
Książka trafiła w moje łapki dopiero wczoraj. I zdecydowanie warto było na nią czekać, bo jest po prostu cudna.  Bez dłuższego przeciągania zatem, ustawmy sobie nastrojowy motyw:


I przejdźmy do recenzji~
*od razu zaznaczam, że po raz pierwszy recenzuję artbook, stąd też przepraszam jeśli przez przypadek ominę coś ważnego*

Na początek garść informacji:

Tytuł: "Lord of Lords Ryu Knight" - "Memorial Book"
Typ Książki: Artbook
Serie, którym książka jest poświęcona: "Lord of Lords Ryu Knight" TV oraz "Adeu's Legend" OVA
Liczba stron: 192
Wydawnictwo: Shinkigensha
Data Wydania: Grudzień 2009
Data Zakupu: Październik 2013
Cena: 90zł (bez wysyłki)
Sklep: Hobby Link Japan

Okładka


Pierwsze, co moja mama stwierdziła po wzięciu książki do ręki, to to że "Jest ona bardzo ładnie wydana". Całkowicie muszę się z tym zgodzić. Książeczka oprawiona jest obwolutą ze śliskiego papieru, na której nadrukowane są dwie piękne ilustracje - ta z przodu przedstawia Adeu, Paffy oraz Ryu Rycerza, druga zaś wszystkich pozostałych bohaterów.


Oprócz tego, na obwolucie znajduje się również srebrny pasek, który zdradza nam, iż w książce tej znajdziemy nie tylko ilustracje i rysunki poglądowe, ale również wywiady z aktorami oraz wzmianki o grze "Super Robot Taisen NEO" na Nintendo WII i figurce Ryu Rycerza.

Na "listkach" okładki znajduje się także spis innych artbooków wydawnictwa, które odpowiada za tę książeczkę. Na liście są książeczki poświęcone "Metal Armor Dragonar", "Zettai Muteki RaijinOh", SPT Blue Comet Layzner", "Hello Vifam" czy też "Super Heavy God Gravion".


Pod obwolutą znajduje się również normalna okładka z ilustracją. Nie jest ona już jednak tak imponująca jak ta z obwoluty:


Strony Kolorowe

Pierwsza część książki składa się ze stron kolorowych. Pokazane na nich są rysunki poglądowe postaci, kadry z anime, na których widać w jaki sposób bohaterowie wzywają swoje mechy itd. Pierwsze kilka stron poświęconych jest serii TV, następne zaś serii OVA "Adeu's Legend". Oprócz tego, kilka ostatnich kolorowych stron poświęcone jest róznorakim ilustracjom, zarówno z serii TV jak i OVA. Ostatnia kolorowa strona poświęcona jest reklamie "Super Robot Taisen NEO", figurki, koncertu oraz Boxa DVD.

Poniżej kilka wybranych ilustracji:

Strona tytułowa

Adeu i Ryu Rycerz Zephyr (wersja TV)

Wzywanie Ryu Rycerza

Złoty Ryu Paladyn Lord Zephyr

Specjalnie dla Xellosa - PAFFY BOOBIES

Jeszcze więcej PAFFY BOOBIES - wersja bez pelerynki

Nie mogło zabraknąć także "uroczego zwierzaczka" - Hagu-Hagu

Rywal Adeu - Galden

Adeu, Paffy i Ryu Mag/Ryu Czarnoksiężnik Magidora w wersji z OVA. Bawi mnie swoją drogą fakt, że do angielskich romanizacji imion wkradło się kilka śmiesznych byków (Engrish~) przez co miast "Paffuricia" nazwisko Paffy przetłumaczono jako "Pahuriscia"

Paffy w wersji z OVA

Ilustracja, która była wykorzystana jako okładka dla Laser Disc z "Adeu's Legend II"

Wszyscy główni piloci z serii TV (brak tylko Galdena)

Ilustracja, która została użyta jako okładka dla Laser Disc z "Adeu's Legend FINAL" OVA

Pora na reklamy~

Reklama "SRW NEO" (Ryu Knight pojawia się także w SRW OE na PSP)

Reklama Figurki, której recenzję również można znaleźć na moim blogu.



STRONY CZARNO-BIAŁE

Na stronach czarnobiałych z kolei znajdziemy rysunki poglądowe nie tylko bohaterów, ale także ich maszyn, przeciwników (plemię HellDragons), broni, czy też pobocznych bohaterów pojawiających się w poszczególnych epizodach serialu/OVA. Warto nadmienić także, że obok praktycznie każdej ilustracji znajdziemy drobny komentarz od rysownika, a także dokładny profil danego bohatera.
 Oprócz samych rysunków, w części czarno białej znajdziemy także dokładny spis odcinków serialu TV i serii OVA, wywiady z aktorami, czy też nieśmiertelny spis treści, na samym końcu.

Poniżej kilka przykładowych stron:

Na stronach czarnobiałych znajdziemy dużo więcej informacji o bohaterach, niż w części kolorowej

Paffy wersja TV - rysunki poglądowe

Profil Paffy - oprócz dokładnej charakterystyki mamy podane także takie dane jak wiek, czy też wzrost w centymetrach

Katze wersja TV - rysunki poglądowe

Galden bez pancerza

Wnętrze kokpitu Ryu Maga Magidory

Emblematy znajdujące się na kartach poszczególnych Ryu

Przed każdą z części książki umieszczona jest taka strona tytułowa, informująca o tym, co zawarte będzie na kilku następnych stronach

W książce opisane są także postacie poboczne, występujące w poszczególnych epizodach

Książka dostarcza także wielu informacji na temat uzbrojenia, którym władają Mechy i bohaterowie

Adeu w wersji z odcinka, w którym skradziono mu jego dobytek

Przedstawiciel plemienia "HellDragons" - głównej antagonistycznej frakcji w serii TV

"Doom" - robot pilotowany przez HellDragons wyższej klasy

Dokładny opis działania mechanizmu, który pozwala Ryu Rycerzowi na poruszanie głową

Ryu Rycerz Zephyr - rysunki poglądowe

Ryu Paladyn Lord Zephyr, z zaznaczonymi wszelkimi runami, które pojawiają się na jego pancerzu podczas tzw. "Class Change"

Dokładny spis odcinków serii telewizyjnej. Przy każdym podana jest data pierwszej emisji, podtytuł i inne ciekawe informacje

Autorzy książki zamieścili także dokładną rozpiskę kto odpowiadał w anime za projekty postaci, muzykę itd. Uwzględniono także listę openingów i endingów.

Zbliżenie na spis odcinków

Adeu Warsam wersja z OVA  - kilka rysunków poglądowych

I kolejne kilka...

Rysunek poglądowy przedstawiający miecz Adeu.

Paffy w wersji z OVA

Mała Paffy

Różne wyrazy twarzy Paffy

Fanservice time~ - tak, dostajemy również dokładne informacje na temat pantsu bohaterki. Miny Sarutobiego i Adeu są bezbłędne

Ciekawy jest swoją drogą fakt, iż Paffy w pierwotnej wersji miała nosić okulary

Młody (14 letni) Izumi - wersja OVA

Dokładne przedstawienie, w jaki sposób Sarutobi ściąga swą maskę

Sarutobi wersja OVA - rysunki poglądowe

Młody Sarutobi - wersja OVA

Ojciec Adeu - Raza Warsam

Raza w pełnym pancerzu

Maria Paffuricia - szkice poglądowe


Ryu Paladyn w wersji z OVA - osobiście preferuję wersję z serii telewizyjnej, podobnie zresztą jak mój młodszy brat

Porównanie rozmiarów poszczególnych mechów występujących w anime

Ryu PlasmaLord

Doom Czarnoskiężnik - Blue Gaunt

Ciekawy swoją drogą jest fakt, że w serii OVA pojawia się więcej fantastycznych stworzeń, niż w serii TV - np. Syreny

Paffy w stroju zimowym

Adeu w stroju zimowym

Kilka wyrazów twarzy Adeu

Kilka wyrazów twarzy Paffy (prychająca jest świetna)

Mechy nie są jedynymi maszynami, które doczekały się rysunków poglądowych

Doom'y należące do wrogiej frakcji w OVA

Bohaterowie w wersji Super Deformed. W takiej formie można ich było zobaczyć w odcinkach powtórzeniowych serii TV oraz w trzeciej OVA - "Adeu's Legend FINAL"

Urocza jak zawsze Paffy

Szczerze mówiąc nie mam do końca pewności co to jest, wygląda mi jednak na swoistą grę planszową...

Kilka kadrów z "Adeu's Legend FINAL"

Bohaterowie w strojach kąpielowych

I szlafroczkach

Ostatnia część książki to wywiady z twórcami i aktorami

Niestety, nie jestem w stanie ich w pełni zrozumieć... mój Japoński nie jest na tyle dobry



Wywiad z aktorami użyczającymi głosu Adeu i Paffy

Pokazane są również ich autografy

Zdecydowanie mój ulubiony pairing z tego anime



Na samym końcu książki znajdziemy oczywiście spis treści

Podsumowanie

Książka jest krótko mówiąc cudna. Nie dość, że jest prześlicznie wydana, pełna atrakcyjnych ilustracji, to jeszcze oferuje czytelnikowi wiele ciekawostek na temat nie tylko samych bohaterów ale również całego uniwersum tego anime. I to zarówno serii telewizyjnej, jak i OVA. Zdecydowanie warto było wydać na nią te 90zł.
Zdecydowanie polecam jej zakup. Dla fanów serii będzie ona nie lada gratką, a tych, którzy z przygodami Adeu nie mieli okazji jeszcze się zapoznać, z pewnością zachęci do obejrzenia anime.
Naprawdę żałuję, że nie udało mi się jej pokazać na konwencie, bowiem zdecydowanie uatrakcyjniłaby mój panel. Cóż, może innym razem (można w sumie na Pyrkonie spróbować...)
Teraz pozostaje mi upolować jeszcze drugi artbook. Jednak jakoże obecnie jadę na bezkasiu, to trochu sobie na to poczekam...

Na koniec, w ramach bonusu, zdjęcia paczki.

Dość spora paczucha, jak na jedną książeczkę...


Celnicy się chyba dobrze bawili... paczka dotarła nieźle pognieciona. Dobrze, że książeczce nic się nie stało.