czwartek, 30 marca 2017

Welcome to Youkoso Japari Park~! - "Kemono Friends" (2017)

W roku 2015 firma Nexon wypuściła na telefony komórkowe niepozorną gierkę zatytułowaną "Kemono Friends". Gra była niezbyt odkrywcza, bo po raz kolejny traktowała po prostu o uroczych personifikacjach - tym razem zwierzątkowych - a do tego cechowała się niesamowicie monotonnym "gejmplejem" i licznymi bugami. I choć projekty postaci do niej stworzył taki geniusz jak Yoshizaki Mine, to nie pomogło jej to utrzymać się na rynku i zdechła jeszcze zanim w styczniu tego roku rozpoczęła się emisja reklamującego ją anime. Wydawać by się mogło zatem, że skoro gra okazała się takim niewypałem, to anulowane zostanie także wspomniane anime, prawda? No otóż nie - bajka mimo wszystko została wyemitowana i mimo wszelkich przeciwności, w postaci nieznanego małego studia, zerowego praktycznie budżetu, pokracznego CGI, czy też przesunięcia jej emisji na późne godziny nocne... stała się najpopularniejszym anime sezonu i fenomenem tak olbrzymim, jakiego przemysł anime nie widział od lat. Przez cały czas jej emisji twitter, 4chan, Futaba, pixiv, Youtube, nico nico i inne tego typu strony zalewane były miliardem fanartów, memów, filmików, komentarzy, pokręconych teorii spiskowych i mnóstwem innych dziwactw z nią powiązanych. Content ten tworzony był nie tylko przez fanów, ale również faktycznych ludzi z chińskobajkowego przemysłu, np. mangaków odpowiedzialnych za takie tytuły jak "Umaru-chan", czy też "Yuru Yuri". Produkcja "Kemonocontentu" trwa zresztą do teraz, nawet mimo faktu, że emisja bajki się już zakończyła. Ale wiecie co? Mało tego! Gdy serial nie dojechał jeszcze nawet do połowy,  już miał pozapowiadane mnóstwo gadżetów i zabawek z nim powiązanych. Największym szokiem było chyba jednak to, że gdy bajka była ledwie w połowie, GSC ogłosiło na WonFesie że będzie robić figurki przedstawiające jej główną bohaterkę... które niedawno trafiły już nawet do pre-orderów, mimo że to jeszcze nawet niepomalowane prototypy (!!!).  Co jeszcze, spytacie? A no serial sprawił nawet, że ludzie zaczęli organizować masowe pielgrzymki do zoo, aby zobaczyć zwierzątka, na których bazowane były ich ulubione bohaterki. O, o, ale wiecie, co jest najlepsze? W tym samym dniu, zaledwie kilka minut po tym, jak skończyła się emisja serialu, oficjalnie potwierdzono, że dostanie on kolejną bajkę. Na chwilę obecną nie wiadomo jeszcze, czy będzie to drugi sezon, OVA, czy kinówka, ale i tak niesamowite jest, że stało się to tak szybko.

No dobrze, ale co właściwie sprawiło, że show ten stał się takim niesamowitym fenomenem i anime sezonu dla większości ludzi mających z nim styczność? 

Pewnego dnia mała dziewczynka budzi się na sawannie w ogromnym parku zoologicznym. Nie pamięta kompletnie skąd się tu wzięła, ani kim właściwie jest. Zanim zdąży jeszcze konkretnie dojść do siebie, zostaje niespodziewanie zaatakowana przez Servala! Przerażona atakiem drapieżnika zaczyna błagać, by jej nie zjadał. Serval okazuje się być jednak bardzo dobroduszną (acz niezwykle naiwną i głupiutką) dziewczynką i nie tylko nie robi naszej bohaterce krzywdy, ale też postanawia pomóc jej znaleźć odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Spostrzegłszy również, że nosi ona wielki tornister nadaje jej imię - "Kaban " (jap. "Plecak"). Razem wyruszają w pełną przygód podróż do parkowej biblioteki, podczas której poznają licznych przyjaciół, nauczą się radzić sobie z różnymi problemami i odkryją niezwykłe, chwilami nawet bardzo mroczne tajemnice skrywane przez olbrzymie zoo.

"Kemono Friends" jest oczywiście serią przede wszystkim dla dzieci. Twórcy nigdy tego nie ukrywali, a infantylność większości przygód uroczej parki, eyecatche edukacyjne z wypowiedziami pracowników różnych zoo na temat zwierzątek, czy też bardzo proste morały płynące z serii tylko to potwierdzają. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Od samego początku serii wyraźnie widać jej drugie dno i mnóstwo smaczków do wyłapywania dla bardziej spostrzegawczych widzów. Park w którym rozgrywa się akcja bajki jest zdecydowanie zbyt pusty - gdzie podziali się pracownicy zajmujący się zwierzakami? Mało tego - wszystkie znajdujące się w nim budynki są zaniedbane, pordzewiałe, a niektóre nawet w stanie totalnego rozpadu. Mieszkańcy parku często wspominają też o jakimś "wydarzeniu" które doprowadziło do obecnej sytuacji. Jakby tego było mało - często w tle można dostrzec bardzo... ciekawe, rzeczy. Na przykład szczątki samolotów i innych maszyn wojennych, czy tez nawet walające się tu i ówdzie niewypały. No i jest jeszcze kwestia Cerulean - dziwnych, żelowatych kreatur, panoszących się po parku i pożerających tytułowych Przyjaciół. Czym konkretnie są, skąd się wzięły, czy to z ich winy park jest taki opustoszały? To właśnie wszystkie te niejasności i smaczki w tle są jedną z największych przyczyn olbrzymiej popularności "Kemono Friends". Praktycznie każdy odcinek serwował fanom kolejną porcję informacji i tajemnic, zachęcając do prawdziwej burzy mózgów i wymyślania kolejnych, coraz to bardziej szokujących i niesamowitych teorii. Dyskusje na temat wydarzeń w "KemoFure" były tak żarliwe, że na /a/ poświęcone bajce tematy były aktywne na dobrą sprawę 24 godziny na dobę, przez cały tydzień - od odcinka do odcinka. A to tylko samo /a/. Do tego dochodzi jeszcze Futaba, twitter czy też inne witryny, na których fani gromadzili się by podyskutować o swoim ulubionym show. W efekcie, "KemoFure" prześcignęło w popularności dosłownie wszystkie inne produkcje z tego sezonu, nawet takie hity jak "Maid Dragon" czy "Konosuba". Dość wspomnieć, że w szczytowych momentach "Kemono Friends" było najczęściej wspominanym tagiem na twitterze, dobijając do porażającej liczby 670 tysięcy! 

Ale wiecie co jest najlepsze? Że te wszystkie podteksty i tajemnice wcale nie przeszkadzają przy bajce dobrze bawić się też dzieciom oraz tym widzom, którzy szukają po prostu lekkiej i sympatycznej serii. Sporo radości i frajdy sprawi im z pewnością już samo obserwowanie ciepłych i zabawnych przygód uroczych postaci, a zaskakująco trafne i zabawne żarty sytuacyjne oraz usiane komicznymi wymianami zdań dialogi sprawią że będą pękać ze śmiechu. To właśnie kolejny powód, dla którego "KemoFure" stało się tak bardzo popularne - jest to serial dosłownie dla każdego.

Dalej - wielką siłą serialu jest także sama jego fabuła. Twórcy od samego początku doskonale wiedzieli, co chcą zrobić i w jakim kierunku podążać. Dzięki temu historia rozwija się w odpowiednim tempie, nie jest przerywana niepotrzebnymi pierdołami i w sposób satysfakcjonujący domyka wszystkie rozpoczęte wątki. Praktycznie żadne z pytań nie pozostaje bez odpowiedzi i nie odnosi się wrażenia, że coś zostało wrzucone na siłę czy nabazgrane na kolanie. Jest to godne pochwały tym bardziej gdy weźmie się pod uwagę, że ekipa pracująca nad "KemoFure" to zaledwie... 10 osób. Tak, to nie żart. Nad bajką pracowała zaledwie 10 osobowa grupa. Dla porównania, nad większością anime pracują ekipy składające się z nawet 100 ludzi. Tak więc to, ile serca i wysiłku włożyła ta dziesiątka w stworzenie "KemoFure", które okazało się tak świetną bajką, jest tym bardziej niesamowite. Przyznam się nawet szczerze, że ostatnie dwa odcinki sprawiły że miałem trochę mokre oczy, przez tydzień bardzo stresowałem się co będzie dalej, a potem cieszyłem się jak durny ze świetnego zakończenia.

Na wielką pochwałę zasługują również świetnie skonstruowane postacie. Pierwsze skrzypce grają tutaj oczywiście Kaban oraz Serval. Jest to niesamowicie sympatyczna parka ze świetną dynamiką. Bojaźliwa nieco, niezbyt silna czy szybka, ale za to bardzo inteligentna i sprytna Kaban jest świetnie komplementowana przez odważną i bardzo energiczną kotkę o małym rozumku. Ich wzajemne relacje oraz dialogi wypadają naprawdę fajnie i bardzo naturalnie, a wiele z nich potrafi niesamowicie po prostu rozśmieszyć, a także dogłębnie wzruszyć. Nie inaczej jest też w przypadku pozostałych postaci. Każda z nich ma swoją własną, wyraźnie zarysowaną osobowość, a jakby tego było mało, sporo z nich nawet całkiem nieźle się rozwija. Dodatkowo, każda z postaci posiada charakterystyczne dla swojego zwierzątka cechy oraz zachowania, co czyni je jeszcze ciekawszymi. I tak Lew jest na ogół bardzo leniwa i wyluzowana, jednak kiedy trzeba stanąć w obronie swojego terytorium to pokazuje niezwykłe wprost determinację i siłę; Ibis Czubaty, jako gatunek zagrożony, jest bardzo samotna i bardzo lgnie do innych Przyjaciół, ale w znalezieniu ich nie pomaga jej zbytnio skrzekliwy, donośny głos (na co sposób znajduje Kaban); Trzewikodziób swym groźnym wyglądem i charakterystycznym "gapieniem się" odstrasza od siebie innych, jednak bardzo szybko okazuje się, że to bardzo przyjazna i lekko nieśmiała osóbka; Sowy to niby bardzo mądre głowy, ale okazuje się, że jak większość zwierzątek, panicznie boją się ognia przez co nie mogą gotować sobie pysznego ludzkiego jedzenia, za którym tak przepadają, a jakby tego było mało, nie umieją także używać sztućców, co prowadzi do wielu niesamowicie komicznych scen z ich udziałem; Tsuchinoko, jak na mitycznego zwierzaka przystało, jest bardzo aspołeczna i niezbyt chętnie wychodzi do ludzi, ale za to jara się niesamowicie artefaktami wszelkiej maści i gdy tylko jakiś wpadnie jej w łapki to potrafi z pamięci recytować całe rozdziały z encyklopedii na jego temat; Piesek Preriowy kopie nieustannie doły, w których potem utyka, a także wita wszystkich buziakami; a taki Bóbr Amerykański stresuje się strasznie przy jakiejkolwiek robocie i boi się brać za cokolwiek, przez co większość czasu spędza na planowaniu planów kolejnych planów i budowaniu modeli modeli modeli kolejnej tamy. Mamy tutaj więc do czynienia z niesamowicie barwną gromadką, której nie w sposób po prostu nie pokochać. Moimi ulubionymi bohaterkami są zdecydowanie Trzewikodziób, Tsuchinoko, Ibis oraz Sowy.

Jak na początku tekstu wspomniałem, budżet "KemoFure" jest praktycznie zerowy, ekipa liczy sobie ledwo dziesięć osób, a dodatkowo modele postaci wykonane są w strasznie pokracznym CGI. Czy oznacza to więc, że bajka jest niesamowicie brzydka? O dziwo, nie. Choć modele postaci i ich koślawa animacja pozostawiają sporo do życzenia i potrafią przyprawić o napady histerycznego śmiechu, to nie w sposób nie pochwalić pomysłowości ich projektów. Jako że odpowiada za nie taki geniusz jak Yoshizaki Mine, to nie mogło być inaczej. Żadna z bohaterek nie jest po prostu kolejną generyczną animu dziewczynką z doklejonymi losowymi uszkami i ogonkami. O nie! Każda z nich w bardzo kreatywny sposób zapożycza charakterystyczne elementy wyglądu swojego zwierzątka - spójrzmy choćby na Hipopotam. Jej uczesanie wygląda jak otwarta buzia hipka, a jej krągła figura w połączeniu z kombinezonem do nurkowania idealnie symulują zamkniętą paszczę zwierzaka. Ba! Na wspomnianym kubraczku znajdują się nawet guziczki, mające udawać nozdrza, a na tyle dynda sobie zamek błyskawiczny w kształcie uroczego hipciowego ogonka. I taki właśnie poziom dbałości o detale prezentuje sobą również każda inna bohaterka tej bajki! Na świetnych charadesignach urok oprawy "KemoFure" jednak się nie kończy. Także tła są niesamowicie szczegółowe, piękne, kolorowe i zróżnicowane. Niektóre z nich są tak niesamowicie "comfy" że aż się człowiekowi ciepło w sercu robi i chce się pojechać w te wszystkie śliczne miejsca. Bardzo dobrze dobrana jest także ogólna kolorystyka bajki.
Jeśli o muzykę chodzi, to i ona jest bardzo dobra. Nie jest to co prawda soundtrack warty jakichś nagród wybitnych akademii muzycznych, czy coś w tym stylu, ale nie w sposób odmówić mu tego, że idealnie podkreśla atmosferę rozgrywających się na ekranie wydarzen oraz że niesamowicie wpada w ucho. Zresztą, już sam opening jest tak magicznie skoczny i catchy, że doczekał się pierdyliarda fanowskich aranżacji w różnych gatunkach muzycznych - dubstep, jazz, opera, chiptune, rock, metal, symfonia - do wyboru do koloru. Ostatnio /a/nony wrzuciły nawet na Youtube swoj własny cover. I jest on dokładnie tak śmieszny i pokraczny, jak sobie wyobrażacie. Aż żałuję, że sam nie znalazłem czasu by z nimi zaśpiewać *śmiech*.
Bardzo pozytywnym zaskoczeniem była również dla mnie gra aktorska. Choć większość obsady stanowią totalne świeżaki w branży, to odgrywanym przez nie postaciom nie w sposób zarzucić sztuczności. No, dobra, może śmiech Serval jest momentami nieco za sztywny. Ale poza tym jest naprawdę zaskakująco dobrze. Zdarzają się oczywiście potknięcia i kilka słabszych kwestii, ale zdecydowanie czuć, że aktorki wkładają w swoje postacie mnóstwo serca i się, najzwyczajniej w świecie, dobrze przy tym bawią. Mam szczere nadzieje, że znajdzie się dla nich więcej ról. Dodatkowo, obok tych wszystkich nowicjuszy, znalazło się też sporo naprawdę utalentowanych aktorów. Choćby wcielająca się w rolę Tsuchinoko Yuu Kobayashi (Katsuragi z "Senran Kagura", Kazumiya Rio z "So Ra No Wo To"), grająca Ibis Kaneda Tomoko (Bonta-Kun z "Fullmetal Panic", Mihama Chiyo z "Azumanga Daioh") czy też użyczająca głosu Kaban Uchida Aya (Kotori z "Love Live", Shizuka ze "Strike Witches").

"Kemono Friends" było dla mnie największym zaskoczeniem sezonu i pierwszą serią od bardzo dawna, na punkcie której dostałem takiego "pierdolca", że z uporem maniaka zacząłem zapisywać wszelkie nowe memy, filmiki i obrazki i śledzić wszystkie możliwe dyskusje i teorie. Ostatnim serialem, który zaangażował mnie tak mocno, był chyba Fafner Exodus. Przygody Kaban i Serval oczarowały mnie po prostu wszystkim - niesamowitym ciepłem, przesympatycznymi, świetnie skonstruowanymi postaciami, przezabawnym humorem i mnóstwem smaczków dla bardziej spostrzegawczych widzów. I choć nie jest to serial pozbawiony wad, to sprawił mi naprawdę mnóstwo, mnóstwo radości. Jest to też fantastyczny przykład na to, że nawet bez wielkiego budżetu, fenomenalnej animacji czy też wielkiego studia można zrobić świetną, wciągającą bajkę, która odniesie sukces. Wielkie brawa należą się tej dziesięcioosobowej ekipie, która dała z siebie wszystko i w pełni dostarczyła. Jak dla mnie bezkonkurencyjne anime sezonu. Z wielką niecierpliwością czekam na nowe informacje na temat jego ewentualnej kontynuacji. Nie mogę się doczekać, by powrócić do radosnego Japari Parku i ponownie spotkać się z jego uroczymi mieszkańcami.

No i ten - to kiedy startują te pre-ordery na figmę Serval?

Typ Anime - Seria Telewizyjna
Rok produkcji - 2017
Pełny Tytuł: „Kemono Friends”
 Reżyseria: Tatsuki
Scenariusz: Tanabe Shigenori
Gatunek: Komedia, Familijny, Science-Fiction
Liczba Odcinków: 12
Studio: Yaoyorozu
Ocena Recenzenta: 8/10

Screeny:






4 komentarze:

  1. Jakie to jest urocze! Czyli jednak slodkie dziewczynki i nawiazania sa gwarancja sukcesu :) Tylko dziesiec osob za tym stoi, no niezle. Obrazki z serwalem wygladaja zachecajaco, ale nie wiem, czy dalabym rade obejrzec, moze i tajemnice, ale jednak seria dla dzieci i mowisz, ze momentami sztywna. Hm, ale w sumie jestem fanka Gravity Falls czy Steven Universe, wiec kto wie...
    Sa tam jakies gryzonie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, ale skąd to uprzedzenie do serii dla dzieci? Sporo z nich jest naprawdę świetnych i jak najbardziej oferują też coś dla starszego widza. Wspomnieć wystarczy cały cykl World Masterpiece Theater, czy też Brave Series.
      Co do sztywności zaś - spokojnie, jedyna "sztywność" tu to ruchy modeli chwilami. Sam humor, interakcje między postaciami etc są top tier.
      I tak, gryzonie są :>. Choćby wspomniane bóbr amerykański i piesek preriowy

      Usuń
    2. >serie dla dzieci sa bardziej dorosłe niz np: taki "deep" Tokyo Dzul
      Byłem bardzo zadowolony i każdy odcinek oglądałem po 2 razy, a nie robię tego nawet z Gundamami

      Teraz tylko czekać na speciale

      Usuń
  2. Lubię serie dla dzieci, zarówno chłopców i dziewczynek; lubię anime robione przez jednego faceta jak Teekyuu i w paskudnym CG jak Gdgd Fairies czy Tesagure, ale jednak coś mi z Kemono Friends nie zagrało i nie dałam rady się wciągnąć, mimo że próbowałam. Być może dlatego, że projekty postaci nieszczególnie mi podchodzą, poza jakimiś dwiema później się pojawiającymi co retweetuję z nimi fanarty - dokładnie to samo miałam z KanColle.
    Ale historia i fandom są niesamowite i cieszę się, że mogłam być świadkiem takiego zjawiska, nawet pomimo nieuczestniczenia. Fandomy są mi z defaultu tak wstrętne, że gdy robią coś na tyle pozytywnego, to prawie wraca mi wiara w człowieka.

    OdpowiedzUsuń