poniedziałek, 30 października 2017

Spotkania i rozstania na moście marzeń - "Minky Momo in Yume ni Kakeru Hashi" (1993)

"Minky Momo" to jedna z najbardziej wpływowych serii dla bajek o czarodziejkach. Nie tylko zapoczątkowała odnogę czarodziejskich księżniczek, ale też poruszała multum zaskakująco dojrzałych wątków związanych choćby z dojrzewaniem, przemijaniem czy też godzeniem się ze śmiercią najbliższych, które chętnie powielane były przez późniejsze czarodziewczynkowe tytuły. Niestety, mimo to do tej pory żadna grupa fansuberska nie podjęła się kompletnego przetłumaczenia obu serii telewizyjnych z jej udziałem. W sieci znaleźć można zaledwie kilka pierwszych epizodów. Na całe szczęście jednak, przetłumaczone zostały wszystkie OVA, które można ze spokojem obejrzeć bez znajomości serii telewizyjnych. W dzisiejszej recenzji chciałbym przybliżyć wam moją ulubioną, zawierającą w sobie wszystko to, co w Momo najlepsze.

W pewnym mieście znajduje się piękny stary most. Legenda głosi, że jeśli dwoje ludzi raz się na nim spotka, to z całą pewnością ich ścieżki skrzyżują się nań ponownie.
Pewnego dnia mała Momo poznaje na nim chłopczyka, który niezbyt wierzy w związaną z budowlą opowieść. By udowodnić mu jej prawdziwość, nasza bohaterka obiecuje, że każdego dnia będzie na niego czekać. W ten sposób na pewno spotkają się ponownie, prawda? 
Następnego dnia jednak, jej nowy przyjaciel nie zjawia się. Ani następnego. Ani następnego... i tak mija cały rok...

Zacznijmy może od tego, że mimo wyraźnego wyróżnienia w tytule, Momo nie jest tak do końca główną bohaterką tej OVA. Owszem, gra w niej ważną rolę i to jej oczami widz obserwuje rozgrywające się na ekranie wydarzenia, ale historia nie koncentruje się tylko i wyłącznie na niej. Dużo bardziej istotni są tytułowy most oraz przechodzący przez niego ludzie, z którymi Momo wchodzi w interakcje. Kapeluszowa modelka, oczytany okularnik, sprzedawca słodyczy, kobieta z zakupami, starowinka prowadząca kiosk z pocztówkami, kwiaciarka i zakochany w niej bez pamięci żołnierz, dwoje staruszków wyprowadzających pieski na spacer, czy choćby tajemnicza piękność, która ciągle szuka szczęścia w miłości. W trakcie tych 40 minut razem z Momo będziemy mogli zaobserwować kolejne ich spotkania, rozstania i powroty, które - mimo swej krótkości - OVA pokazuje po prostu fantastycznie. Twórcy "Yume ni Kakeru Hashi" doskonale rozumieli zasadę "show, don't tell", dzięki czemu dużo więcej tutaj zgrabnego opowiadania historii samym obrazem, aniżeli recytowania ekspozycji ustami bohaterów. Nawet kiedy w danym momencie Momo prowadzi konwersację z jakąś postacią, w tle można zaobserwować jak inni bohaterowie wykonują różnorakie czynności, wchodzą ze sobą w interakcje, popychając swoje wątki do przodu. A to staruszkowie z pieskami się mijają i ich pupile zwracają na siebie uwagę; a to po drugiej stronie mostu przejeżdża dziewczynka na rowerku i rozgląda się, jakby kogoś szukała; a to sportowiec, nie zważając na zmieniające się warunki pogodowe czy tłumy paradujących, biegnie szykując się do maratonu; a to znowuż za plecami bohaterów powolutku przechodzi kobieta z pieczywem, spoglądając ze smutkiem na przejeżdżający tramwaj. Z każdym kolejnym segmentem dowiadujemy się o tych postaciach coraz więcej i więcej, a pod sam koniec każdy z ich wątków zostaje jeszcze w satysfakcjonujący sposób domknięty. Godne podziwu, biorąc pod uwagę jak wiele różnych osób z różnymi historiami na tytułowym moście się pojawia. Fenomenalnie został też w OVA tej ukazany upływ czasu - zamiast mówić napisami czy ustami bohaterów, że minęło tyle i tyle czasu, obrazowane jest nam to za pomocą stopniowo strzępiącego się latawca na lampie, zmieniających się reklam na bokach tramwaju, warunków pogodowych, jedzenia na straganach, czy też ubiorów i uczesań samych bohaterów. Wszystko to, w zestawieniu z fantastyczną oprawą audiowizualną tworzy niesamowitą atmosferę, która oczarowuje i wciąga bez reszty, skłaniając jednocześnie do refleksji.

Właśnie - oprawa audiowizualna! "Yume ni Kakeru Hashi" to naprawdę prześliczna kreskówka. Pełne uroku, kolorowe, bajkowe projekty postaci prezentują się bardzo sympatycznie, a dodatkowo w trakcie dialogów serwowany jest nam bardzo fajny character acting w ich wykonaniu - rozzłoszczona kwiaciarka rozrywa kwiatki, pilot samolotu salutuje ze swej kabiny, okularnik po stłuczeniu okularów mruży oczy i próbuje poprawiać puste oprawki, by lepiej widzieć etc. Na spory plus także to, że nawet gdy na ekranie pojawiają się ogromne tłumy, to nie są to uproszczone klony, a faktycznie różniące się od siebie, bardzo szczegółowe postacie! Strasznie spodobały mi się też pieczołowicie dopracowane tła i kolorystyka bajki. Choć akcja całej OVA rozgrywa się w większości na jednym starym moście, to rysownicy wcale nie poszli na łatwiznę. Jak pisałem, mamy tu do czynienia z bardzo obrazowym przedstawieniem upływu czasu, a więc raz będziemy mogli zobaczyć most skąpany w pomarańczowych promieniach zachodzącego słońca; innym razem rozświetlony nocnymi latarniami i lampionami trzymanymi przez przechodniów; innym znowuż pokryty grubą warstwą śniegu i utrzymany w wyciszających, melancholijnych kolorach. Na sporą pochwałę zasługuje także animacja. "Yume ni Kakeru Hashi" nie jest co prawda żadnym hitem kina akcji, pełnym pościgów i wybuchów, ale wciąż pojawia się tu mnóstwo naprawdę ładnych, schludnie i płynnie zanimowanych sekwencji. Na szczególne wspomnienie zasługują scena pokazu akrobacji lotniczych podczas parady oraz jedna z sekwencji końcowych z pocztówkami i promyczkami światła spadającymi z nieba, której dokładniejsze opowiedzenie byłoby jednak strasznym spoilerem.
Pod względami dźwiękowymi "Yume ni Kakeru Hashi" również nie zawodzi. Dla lepszego budowania klimatu OVA bardzo dobrze operuje nie tylko nastrojową muzyką, ale również samymi efektami dźwiękowymi. Ludzie wiwatujący na paradzie, wybuchy fajerwerków, dzwonek czy też stukot kół tramwaju, ludzkie kroki, a także szum deszczu, wody czy wiatru odgrywają tutaj rolę nie mniejszą, niż świetne kompozycje Tomokiego Hasekawy. Kiedy trzeba, bajka potrafi także świetnie posłużyć się ciszą, co pozwala odbiorcy lepiej się skupić i wsłuchać w dialogi między bohaterami. 
W roli tytułowej bohaterki występuje słynna Megumi Hayashibara, znana chyba każdemu kto chińskimi bajkami interesuje się troszeczkę bardziej. Znana z ról tak kultowych postaci jak Rei Ayanami z "Neon Genesis Evangelion", Lina Inverse ze "Slayers", czy też Pai Ayanokouji z "3x3 Eyes", również i tu daje popis swoich fantastycznych zdolności aktorskich. Oprócz niej będziemy mieli okazję usłyszeć tu także, świętej pamięci już, Yuuko Mizutani (Luchs z "Saber Marionette J", Excellen Browning z "Super Robot Taisen", Mihoshi Kuramitsu z "Tenchi Muyo!") czy też Mikę Doi (Misa Hayase z "Macross", Marvel z "Aura Battler Dunbine", Queen Serenity z "Sailor Moon").

"Minky Momo in Yume ni Kakeru Hashi" to malutkie arcydzieło i ogromna szkoda, że tak mało ludzi miało okazję się z nim zapoznać. W niespełna 40 minut udaje się mu zgrabnie opowiedzieć kilka różnych, poruszających historii i świetnie zobrazować nieustannie postępujący upływ czasu. Miast serwować widzowi tony oczywistej ekspozycji ustami bohaterów, woli posługiwać się obrazem i dźwiękiem. Bawi, wzrusza i skłania do refleksji, bez silenia się na tanie zabiegi znane z wielu popularnych produkcji. Zdecydowanie widać, że jest to bajka, w której stworzenie poszło naprawdę mnóstwo serca. Serdecznie polecam każdemu, bez względu na wiek!

Typ Anime - Seria OVA
Rok produkcji - 1993
Pełny Tytuł: „Minky Momo in Yume ni Kakeru Hashi” ("Minky Momo in the Bridge Over Dreams"
 Reżyseria: Yoshitaka Fujimoto
Scenariusz: Akemi Omode
Muzyka: Tomoki Hasekawa
Gatunek: Familijny, Obyczajowy
Liczba Odcinków: 1
Studio: Ashi Production
Ocena Recenzenta: 9/10

Screeny:






1 komentarz:

  1. Obejrzałam kiedyś ten film, dałam mu 9/10 na MALu i zupełnie nic nie pamiętam. Nawet Twoje opisy nic mi nie przypomniały. Dam. Chyba będzie trzeba jeszcze raz!

    OdpowiedzUsuń